„W uszach moich trwa szum twój, lesie dzieciństwa i młodości, choć tyle już lat nie dane mi było słyszeć go na jawie.”
- Stefan Żeromski, Puszcza Jodłowa.
Klasa 2c wygrała 2 dodatkowe dni na wycieczki za frekwencję i średnią klasy za ubiegły rok szkolny. Postanowiliśmy je spożytkować na wczesnojesienną wyprawę. Cel obrany został na Góry Świętokrzyskie. Dołączyła do nas klasa 2b z Gimnazjum Salezjańskiego w Przemyślu. Żeby zapewnić sobie słoneczną pogodę zabraliśmy ze sobą ks. Mirosława Gajdę – Dyrektora naszego Zespołu Szkół. To on zainspirował nas tym regionem Polski, jako wartym zwiedzenia i załatwił nocleg na wyjątkowym miejscu – Klasztorze na Karczówce. To też rodzinne strony księdza Mirka, więc nikt lepiej od niego nie nadawał się by nas po kieleckim poprowadzić.
A że warto, to nie ulega wątpliwości. Góry świętokrzyskie to jakby czerpanie ze źródła wiedzy o Polsce. Tu możemy zetknąć się z wieloma „naj”. Najstarsze góry, najstarsze zagłębie przemysłowe, najstarsze sanktuarium i klasztory, najpiękniejsze jaskinie, największy Park Jurajski i jeszcze wiele innych naj... Piękno ziemi świętokrzyskiej jest utrwalone w murach zamków, pałaców i kościołów. Od wieków zachwyca województwo ze stolicą w Kielcach, które nazwę wzięło od relikwii drzewa Świętego Krzyża, przechowywanych w Klasztorze Misjonarzy Oblatów na Łysej Górze. Bogactwem regionu jest... sam region. Świeże powietrze, cisza, spokój i widoki niczym z impresjonistycznych obrazów. Samo jego przemierzanie wzdłuż i wszerz inspiruje i relaksuje.
Na dwudniową wyprawę musieliśmy dokonać ostrej selekcji z bogactwa atrakcji. Rozpoczęliśmy od zwiedzenia Krzemionek Opatowskich - kopalni krzemienia pasiastego. Eksploatowane były w latach ok. 3900-1600 p.n.e. Kopalnie te należały do jednych z najważniejszych w Europie. Kopalnie krzemienia w tym miejscu zostały odkryte w 1922 przez geologa Jana Samsonowicza. Zlokalizowano tu przeszło 2700 szybów połączonych siecią rozchodzących się promieniście chodników. Podziemia są udostępnione do zwiedzania dzięki trasie turystycznej o długości 465 m, którą przeszliśmy. Zobaczyliśmy zatopione w wapniu bochenki krzemienia, jak pracowali i żyli pradawni gwarkowie. Jak z krzemienia wytwarzali narzędzia, broń krzesali ogień. Z Krzemionek co koń wyskoczy popędziliśmy do najsłynniejszej polskiej jaskini Raj. Kolejka do wejścia to w sezonie nierzadko konieczność kilkumiesięcznej wcześniejszej rezerwacji. Nam na szczęście udało się załatwić praktycznie z marszu. Jaskinia zachwyca bogactwem i różnorodnością kalcytowych form naciekowych. Występują tutaj skupiska stalaktytów o unikatowym na skalę światową zagęszczeniu. Uznana została za rezerwat przyrody nieożywionej i stanowisko archeologiczne. Podziwianie kamiennej Harfy w Komnacie Złomisk, pereł jaskiniowych w Komnacie Kolumnowej, odnajdywanie kształtów ludzi, zwierząt, zaklętych w kamieniu, jest prawdziwie „rajskim” przeżyciem, szkoda, że tak krótkim.
W głębi, na zachodzie, daleką perspektywę zamyka klasztorne wzgórze, za którym gaśnie od wieków słońce. Zachód słońca na Karczówce trzeba koniecznie zobaczyć. Widok na chylące się ku wieczorowi Kielce z klasztornego wzgórza zachwyca. Szkoda, że to miejsce rzadko znajduje się na trasie wycieczek. My mogliśmy się zatrzymać na dłużej. Karczówka – z pobernardyńskim klasztorem i kościołem rektoralnym p.w. św. Karola Boromeusza na szczycie wzgórza – to perła architektury sakralnej województwa i relikt średniowiecznego ośrodka górniczego. Dla Kielczan to miejsce wyjątkowe, posiadające znaczenie historyczne i emocjonalne, jako czynny świadek wydarzeń ważnych dla historii regionu. Samo podejście pod wzgórze powoduje szybsze bicie serca – dosłownie i w przenośni. Jakby czas się zatrzymał w pobliżu 200 tysięcznego miasta, jakby nagle wyłączono miejski zgiełk i tumult- cisza i spokój. Na klasztornym dziedzińcu, za grubymi murami opasującymi zabudowania, siedzi ojciec Kolumbin Tomaszewski - rezydent Karczówki, ostatni bernardyn, który przez 50 lat, od 1864 trwał na straży klasztoru do 1914 roku. Tomaszewski to kielecki ksiądz Robak. Umierał, gdy do Kielc wkraczali strzelcy Piłsudskiego. Pewnie czekał na nich, jak Robak na wojska Napoleona. Dzięki jego niezłomności i poświęceniu, Karczówka nie straciła swego sakralnego charakteru. Jego historia obrosła w legendę i jest dziś kanwą wielu opowiadań. Dziś nadal strzeże klasztoru i spowiada. Wieczorem udaliśmy się na spacer Kielce by night, Pałac Biskupów Krakowskich, kielecka Katedra, Rynek i ulica Sienkiewicza w nocnym oświetleniu dodała jedynie uroku i tajemniczości. Wydawało się, że zza rogu ulicy wyjdzie Stefan Żeromski i opowie nam o Puszczy Jodłowej, spotkamy oddział powstańczy maszerujący z Karczówki na bój z kozakami, obejrzymy wjeżdżających legionistów, tak wyczekiwanych przez ojca Kolumbina. Sen na Karczówce po intensywnym dniu, był nocą z gwiazdami.
Po sutym i pysznym śniadaniu w zabytkowym refektarzu, zostaliśmy przed wyjazdem oprowadzeni i zapoznani z historią Karczówki, przez księdza Kazimierza z miejscowej wspólnoty pallotyńskiej, która od lat 50 – tych ubiegłego wieku zawiaduje zespołem klasztornym. Dziś organizowane są tu różnorakie rekolekcje, pozwalające przeżywać kontemplacje, wyciszenie, zmieniać postrzeganie rzeczywistości i z większą wrażliwością dostrzegać Bożą obecność we wszystkim.
Chęcińska warownia, była jedną z potężniejszych od czasów Władysława Łokietka, aż do ostatniego z Jagiellonów. Tutaj swe legendarne skarby przechowywała królowa Bona przed wyjazdem do rodzinnej Italii. Strzegła kluczowych traktów w okresie wojny i bezpieczeństwa poddanych na czas pokoju. Dziś chęciński zamek jest trwałą ruiną, odnowioną w ubiegłym wieku. Jednakoż widok z dołu i z góry jest niesamowity i urzekający. Potężne, malownicze ruiny królewskiego zamku zdecydowanie dominują nad okolicą, strzelistymi wieżami wskazując drogę z odległości wielu kilometrów. Do czasów nam współczesnych zachował się pełen obwód zewnętrznych murów obronnych, obydwie wieże, baszta czworoboczna i fundamenty budynków mieszkalnych. W wysokiej na 20 metrów wieży wschodniej mieści się punkt widokowy, skąd rozciąga się wspaniała panorama na malownicze pasma Wzgórz Chęcińskich - wieść niesie, że przy ładnej pogodzie można stąd dostrzec nawet wierzchołki polskich Tatr. Zdjęcia i selfie warte z wieży bramnej, warte wysiłku wdrapania się na szczyt. Mniej przyjemnie jest w lochach, tym bardziej, że wielu zacnych rycerzy gniło w chęcińskich ciemniach. Natomiast największe wzięciem wśród drugoklasistów cieszyły się zdjęcia w strojach z epoki. Zamieniali się w mężnych wojów, pilnujących grubych murów zamczyska, walczących o względy zacnych białogłów, bądź strzegących skarbu Bony, którego część ponoć jest nadal nieodkryta. Dlatego nieco przedłużył nam się pobyt w Chęcinach.
Na koniec Święty Krzyż. Najpierw spacer na 596m n.p.m. na Łyściec przez Puszczę Jodłową, by na szczycie ujrzeć zabudowania najstarszego polskiego sanktuarium z Relikwiami Drzewa Świętego Krzyża. Burzliwa i miejscami okrutna historia tego miejsca jest niejako odzwierciedleniem zawiłych dziejów Polski. Władysław Jagiełło modlił się tutaj przed wyprawą wojenną 1410 roku, bywał tutaj wielokrotnie Kazimierz Jagiellończyk, miejsce spoczynku znalazł jeden z najznamienitszych wodzów Jeremi Wiśniowiecki, Marian Langiewicz z oddziałem bronił się skutecznie przed carskimi wojskami w Powstaniu Styczniowym. Później rozpoczął się czas poniżenia świętego miejsca i zamienienie go w więzienie na długie lata. W czasie II wojny hitlerowcy zamęczyli w nieludzkich warunkach około 6000 jeńców sowieckich. I tak miejsce kultu i czci Krzyża Chrystusa stało się miejscem krzyża dla tysięcy ludzi. Dziś w po benedyktyńskim klasztorze, rezydują Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, którzy stali się nowymi gospodarzami i stróżami relikwii Krzyża Świętego. Ta sytuacja trwa po dzień dzisiejszy. W ciągu 67 lat oblaci odbudowali sanktuarium, strzegli jak źrenicy oka największego skarbu - relikwii Krzyża Świętego, duszpasterzowali, katechizowali, głosili misje i rekolekcje, prowadzili wręcz wzorowe życie zakonne: rozsławiali swoim życiem i działalnością Sanktuarium Świętokrzyskie. Dzięki ich poświęceniu i zaangażowaniu, Święty Krzyż odzyskuje dawny blask, na nowo staje się mekką pielgrzymów ściągających z całego kraju. Dzięki temu mogliśmy obejrzeć relikwie w Kaplicy Oleśnickich, podziwiać wnętrze kościoła z obrazami Franciszka Smuglewicza, fotokopie Kazań Świętokrzyskich – najstarszego zabytku prozy religijnej i oglądać panoramę roztaczającą się ze świeżo odbudowanej wieży kościelnej.
Tyle można zobaczyć w świętokrzyskim w dwa dni, aż i tylko tyle, bo atrakcji zapełniłyby i tygodniowy pobyt. Choćby przejście 15- kilometrowym szlakiem Łysogór, odwiedziny „Bartka”, zwiedzenie Szydłowca – polskiego Carcassonne, zdobycie Łysicy, której urok w prostych słowach opisuje ludowa poetka Maria Cedro:
O piękna Łysico
Ciese jo się tobom,
Tyś mi okolicy
Chlubom i ozdobom.
A ze mieszkom tutaj,
U twoich stóp przecie,
Pragnę, by cię wszyscy
Sławili na świecie
Pięknie Scyt twój góry
W słoneczku tu świeci
Wabiąc swom pięknościom
Cały polskie dzieci
Twoich miłych gości
Któż tu dziś policzy?
Przychodzo tu wszyscy
Nowet z zagranicy…
opr. Krzysztof Mazur