Na początku roku szkolnego, w ostatnie słoneczne i ciepłe dni klasa 1LO postanowiła wybrać się w Bieszczady. Pomysł wychowawczyni pani Ewy Tatarskiej klasa przyjęła z entuzjazmem. Na wycieczce towarzyszyła nam również pani Izabela Kobielnik-Narkun.
Podczas podróży pan przewodnik wciąż zaskakiwał nas swoimi anegdotami, wspomnieniami, ciekawostkami. Według legendy Bieszczady były puste, bez ludzi i opuszczone, nawet anioły nie chciały w nich zamieszkać. Krążyły tam tylko biesy i czarty. Legenda daleko odbiegała od rzeczywistości. Wszędzie mijaliśmy małe urokliwe kościoły i cerkwie, każda z nich miała coś charakterystycznego, niezwykłego i niepowtarzalnego. Pierwszym punktem naszego programu była wizyta w zagrodzie żubrów w Mucznem. Niestety nasza żubry postanowiły uciąć sobie drzemkę po posiłku i ani myślały wychodzić do młodych turystów. Przyszła wreszcie pora na wędrówkę po górach. Weszliśmy na Bukowe Berdo (1313 m. n. p. m.), Krzemień (1335 m. n. p. m.), zdobyliśmy Szeroki Wierch i ostatkiem sił wspięliśmy się na szczyt Bieszczad – Tarnicę (1346 m. n. p. m.). Widoki zapierały dech w piersiach.
Wieczorem przybyliśmy do Zatwarnicy – to prawie koniec świata – i urządziliśmy sobie pogodny wieczorek przy kominku. W nocy wszyscy czuliśmy się bezpiecznie, pod czujnym okiem naszych opiekunów, ale spaliśmy krótko.
Nazajutrz po śniadaniu wyruszyliśmy na pobliski wodospad, zwiedziliśmy cerkwie w Górzance, nie obyło się też bez spaceru po zaporze solińskiej. Zwiedziliśmy również park ekumeniczny w Myczkowcach i lotnisko szybowców w Bezmiechowej. Wieczór zapadł zbyt szybko, dlatego nie udało nam się zobaczyć średniowiecznego zamku Kmitów.
Nasza Wycieczka była udana. Okazało się, że mamy dobrą kondycję fizyczną. Pogoda dopisała, wbrew wszelkim pesymistycznym prognozom. Nie brakowało wspólnych rozmów, żartów, uśmiechów i szaleństw. Do domów wróciliśmy cali i zdrowi. Mamy nadzieję, że wkrótce wyruszymy na kolejną wyprawę.
Karol Bąk