"Niech żyje bal"- czyli studniówkowy zawrót głowy
Studniówka, czyli bal maturzystów, który był dla nas ukoronowaniem trzech lat spędzonych w liceum, a dla absolwentów gimnazjum sześciu lat spędzonych w szkole salezjańskiej. Myśleliśmy o nim dużo wcześniej; długo trwały gorączkowe przygotowania. Wynajęcie Sali, dobór menu, rozdanie zaproszeń, nauka tańca to nie lada wyzwanie. Dziewczęta szukają wyjątkowej sukienki, rezerwują miejsca u fryzjerów i kosmetyczek. Chłopaki rozglądają się za garniturem który będzie „dobrze leżał”, elegancką muchą, spinkami. Nad przygotowaniami czuwają rodzice, którzy pragną aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Patrząc na swoje dorastające dzieci z sentymentem wracają do swoich młodzieńczych lat, swoich studniówek. „Kiedy usłyszałam słowa <<Poloneza czas zacząć>> wtedy zaczęło się dla mnie prawdziwie dorosłe życie” wspominała jedna z mam.
Kiedy nadszedł dzień 4 lutego 2017 roku na godzinę 19.00 do stojącej na wzgórzu „Villi Bolestraszyce” zjechali się uczniowie klasy maturalnej i nauczyciele Liceum Towarzystwa Salezjańskiego w Przemyślu. Na Sali pojawiały się coraz to nowe pary: dziewczęta w pięknych sukienkach- prawdziwe królewny, a przy nich chłopcy prezentujący się jak przystało na dżentelmenów. Niejedna z naszych kochanych nauczycielek westchnęła z zachwytem. Jeszcze tylko kilka pamiątkowych zdjęć i bal rozpoczęły przemówienia przedstawiciela uczniów, przedstawicielki rodziców oraz księdza dyrektora, w których nie zabrakło pięknych słów i podziękowań. Naszym nauczycielom na znak wdzięczności wręczyliśmy bukiety. Momentem, na który wszyscy czekali był tradycyjny polonez. Choreografię przygotowywała pani Amelia Osiewicz. Gdy zabrzmiał uroczysty ton tańczący ruszyli majestatycznym krokiem- panowie w lewą, a panie w prawą stronę. Z podniesionym czołem przeszli przez całą salę, na czele panów- ksiądz dyrektor Mirosław Gajda, na czele pań- nasza wychowawczyni pani Ewa Tatarska. Na początku minęli się, tak aby panie mogły podziwiać eleganckich panów, a panowie urodę pań. Potem każdy z panów wyciągnął prawą rękę, by partnerka mogła oprzeć na niej swoją dłoń. I już ruszył pochód pięknych, młodych par: tu w prawo, tu w lewo, para w parę, tam tunel i czwórki. Wszystko miarowym krokiem, w dostojnym szyku. Po polonezie mogliśmy odetchnąć z ulgą, gdyż nie popełniliśmy żadnego błędu, jedynie muzyka skończyła się chwilę wcześniej niż się spodziewaliśmy. Po polonezie tańczono również walca wiedeńskiego.
Czekała na nas jeszcze kolacja i tort w kształcie licealnego mundurka. Wielką niespodziankę zrobiła nam pani Sylwia Bochnacka, nasza polonistka, której stan zdrowia niestety nie pozwolił uczestniczyć w naszym balu, jednak jako wyraz sympatii podarowała nam pyszny tort. Byliśmy bardzo wzruszeni i wdzięczni.
Ważnym elementem wieczoru było przedstawienie przygotowywane przez maturzystów parodiujące szkolną rzeczywistość, które z doniosłej atmosfery przeniosły nas w bardziej rozrywkowe i wesołe klimaty. Występ spodobał się publiczności, zwłaszcza „klasowe tańce”, czyli cotton eye joy, crazy frog, skrzypek. Dla naszej wychowawczyni Ewy Tatarskiej sparafrazowaliśmy piosenkę „Nie płacz Ewka”.
Po oficjalnej części przyszedł czas na taneczne szaleństwo. Była to jedyna okazja by poszaleć wraz z nauczycielami i wychowawcami. Tańczono do starszych i nowszych hitów, wirowały sukienki, kolorowe światła wypełniały salę. W tanecznym wirze godziny mijały bardzo szybko. Zanim zdążyliśmy się obejrzeć było już po północy. Nadszedł czas by wybrać króla i królową balu. Tytuł króla i królowej przypadł Jakubowi Folcie i Andżelice Mendak.
Zabawa dobiegła końca nad ranem. Zgodnie doszliśmy do wniosku, że była to wspaniała noc, którą będziemy długo wspominać. Tak oto tanecznym krokiem wkroczyliśmy w dorosłość. A już wkrótce czeka nas trudny egzamin dojrzałości. To ostatnia prosta, dlatego te chwile szczęścia mają w sobie ziarno goryczy, ponieważ trzeba będzie z naszej szkoły wyruszyć w świat. Przyjdzie czas na smutne pożegnanie, ale pocieszy nas radość, że mogliśmy przez trzy lata uczyć się w tak doborowym towarzystwie.
Karol Bąk